Przejdź do głównej zawartości

Posty

3...2...1...

Startuję. Stworzyłem tego bloga aby... W sumie nie wiem. Nie liczę na liczne i częste odwiedziny... Nie wiem nawet, czy ta zabawa potrwa dłużej niż tydzień. Chyba piszę w formie autoterapii. Choć z drugiej strony, czy faktycznie piszę co myślę? Podczas pisania najczęściej towarzyszy mi... wkurwienie. Bo znów coś nie idzie jak powinno. Tylko jak faktycznie być powinno? Tak, jak widzimy to w mediach? Czy może tak, jak powiedzą nam znajomi? Ja wiem czego bym chciał egoistycznie. O! Na początek może być cudza żona. Bo przecież nie moja. Bo i nie mam żony. I sześciopak piwa. I możliwość wypicia go, bez gderania mojej przyszłej byłej (to chyba jej ulubiony sport). Pewnie mógłbym tak jeszcze długo wymieniać. Jednak jestem na tyle leniwy, że jednorazowo mi się nie chce. To jednak, będzie wiele razy przewijać się w moich wypocinach.
Najnowsze posty

Magia

12807. Tyle dni upłynęło od... Pierwszego oddechu. Ile było dobrych? Może tysiąc. Może więcej. Nikt nie zatrzymuje się przy własnym szczęściu. Lepiej rozpamiętywać ból i cierpienie. Ostatnio pojawiło się coś nowego. Nieprzewidzianego. Magiczne... Dni, godziny, minuty, sekundy. Jednostki Czasu nie mają znaczenia. Magia chwili zatrzymuje Czas. Ładnie? Ładnie. Się porobiło. Ale... Kurwa, zawsze musi być jakieś "ale" ... Ale ja, to ja. Sprawiam, że powstają wątpliwości. Czy rzeczona magia, nie jest tylko iluzją. Albo, czy ja nie jestem sprytnym prestidigitatorem. Iluzjonista, czy też tkacz uczuć. Bardziej obrazowo. Wilk w owczej skórze. Czyli skóra owcza, apetyt wilczy. No nie. Nie tym razem. Tym razem jest Magia, której sam nie ogarniam umysłem. Pewnie niezbyt sprytnym, bo męskim. W końcu myślimy zero-jedynkowo. Włącznik ma dwie pozycje (nie mające nic wspólnego z Kamasutrą. No może trochę): Seks i brak seksu. Jest seks-jest dobrze. Tak myśli facet. Bo wiadomo, czym myśli. Ale

Pustak

Czytam własnego bloga. Z nudów? Nie. Ostatecznie zostałem jedynym czytelnikiem. Doprowadziłem do tego sam. I taki był cel. Powrotu do pierwotnego zamysłu. Do opisywania, co siedzi mi w głowie. W próżnię internetu. I nagle, przypadkiem okazało się, że piszę bardziej dla kogoś, niż dla siebie. Powracam, kurwa! Chyba nawet bardziej zły i wkurwiony, niż poprzednio. Co mnie tak wkurwiło? Wtórność życia, jest jak wtórność moich tekstów. Skąd taki wniosek? Stąd: Znowu Mój własny wpis. Z końca lutego. Gdybym wiedział, że tego nie napisałem, dziś napisałbym prawie identyczny tekst. Po co? Bo ciągle wracam do tego samego punktu. Zapętlam się. Jak nazwać to miejsce, czy punkt w moim życiu? Czyściec. Dokładnie między piekłem, a niebem. Jeszcze nie w piekle, ale już nie w niebie. Co ja pierdolę?! Przecież jestem niewierzący... Ale może chociaż metaforycznie. Znam jednak przyczynę. Co z tego, skoro znam ją od dawna? A może i nawet już tu o tym wspominałem. Nie pamiętam. Jak wielu rzeczy. Więc co pr

Cienka linia

Od początku istnienia bloga zastanawiałem się, czy napisać taki tekst. I jaką miałby mieć formę. Ekshibicjonizm w czystej postaci. Ale jeśli nie napiszę go teraz, to być może nie napiszę już nigdy. Czym jest tytułowa cienka linia? Granicą między życiem i śmiercią. Mam wrażenie, że znów się do niej zbliżam. Znów? Tak. Udało mi się zajrzeć za linię. Przynajmniej dwa razy. Pierwszy raz, gdy miałem 17 lat. Beznadziejność sytuacji, szczególnie finansowej, doprowadziła mnie do aktu desperacji. A, że byłem głupim małolatem, i bałem się podejść do sprawy należycie, wykonałem to w dość głupi sposób. I tylko dzięki temu, powstaje dziś ten tekst. Tylko nie wiem, czy jest się z czego cieszyć. Bo trochę krzywd wyrządziłem przez te dane mi bonusowo lata. Ale czas wspomnieć, co głupiego zrobiłem. Zdobyłem dość pokaźne pudełko leków psychotropowych. I połknąłem wszystkie. Ze łzami w oczach. Gdy opakowanie świeciło pustkami, rozmyśliłem się. Ale gdy próbowałem wszystko zwrócić, okazało się, że już za p

Master of the game

Wspominałem. Wszyscy czujemy się wyjątkowi. W związku z tym, myślimy, że to co dzieje się po za głównym nurtem życia jest niedostrzegalne. Że partner nie zauważy, że coś się zmieniło. Jesteśmy bardzo sprytnym kameleonem. Ta... Jesteśmy idiotami. Człowiek obok też jest wyjątkowy. I widzi, że codzienność znacznie się odkształciła. Złudzenie przypadku może trwać godzinę. Może dzień. Ale gdy nagle zapada się w sen zimowy, czy jedzie autobusem dwie godziny dłużej, to możemy być pewni, że on/ona wie. Możemy też sobie wmawiać, że jest inaczej. A na koniec stwierdzić "tej wrednej kurwie pojebało się w głowie". Możemy mieć rację. Ale najczęściej nie mamy. Jedyną osobą z przestawionymi torami w głowie jesteśmy my. Ale jesteśmy wyjątkowi. Nam się należy. Mamy plan. Realizujemy go. Plany mają to do siebie, że nie przewidują losowości świata. Tego przewidzieć się nie da. Dlatego znów czas podryfować bez planu. To wychodzi najlepiej. I w myśl zasady "rób co chcesz, niczego nie żałuj

Jestem blogiem

Co dziś zrobiłem dobrego dla świata? A co zrobił dziś świat dobrego dla mnie? Nic. I to jest dobre. W obie strony. Świat nie obraził mnie. Ja nie obraziłem świata. A mogłem coś zrobić. W końcu jestem Bogiem. Albo jestem blogiem. Dla części czytających zapewne. Ale. Byłem blogiem. Do czasu gdy wkradł się on w inne sfery życia, niż pisanie w przestrzeń. Mógłbym zmienić adres. I zacząć od nowa. Ale jestem jak zawsze kurewsko leniwy. W życiu trzeba uważać, żeby nie urazić kogoś słowem. Zachowaniem. Tu mogłem mieć to w dupie. Moje przemyślenia nie ustały nagle. Tylko znów zostają w głowie. Ostatnio np. w pracy myślę o dzieciach. Nie o swoich. O cudzych. Patrzę tak na matki z córkami. I widzę, że te córki są ubrane bardziej wyzywająco od matek. No co za świat. Przecież one mają ze 14 lat. I sam nie wiem, kto ma bardziej pusto w głowie. Matka, czy córka. Czy rodzic powinien zezwalać na to, żeby dziecko wyglądało jak pierwsza lepsza kurwa? Nie moje dziecko. Nie moje zmartwienie. Ale zwierzęta

Jestem Bogiem

Gdzie jestem? Co robię? Ile zmieniło się w moim życiu? Chyba ktoś się czasem nad tym zastanawia. Wnioskuję po nielicznych odwiedzinach. Czasem jeszcze ktoś tu zagląda. Może przypadkiem. A może i nie. Więc jaka jest odpowiedź? Bywam Bogiem. Dla Kogoś. Albo i nie bywam. Jestem. Bardziej w ciągłości. Jestem też dość zapracowany ostatnimi czasy. Bywam smutny, bywam wesoły. Cieszę się życiem. I również się nim wkurwiam. Czyli zwyczajnie. Raz na wozie, raz pod wozem. Za mną kilka gorszych miesięcy. Które były jednocześnie jednymi z lepszych w moim dziwnym życiu. Trzeba się cieszyć... Gdy świat z całej siły próbuje cię zatopić, a ktoś poświęca całą swoją energię, żeby utrzymać twoją głowę nad powierzchnią. I mu to wychodzi. A ja niewdzięczny. Jak już tu kiedyś wypisałem. Nie przepraszam i nie dziękuję. Chyba, że na koniec. Gdy już się odwrócimy od siebie. Opadną emocje. A "przepraszam" i "dziękuję" będą zupełnie beznamiętne. A może wbrew sobie, zrobić to już teraz? Bo mogę

Blog

Minęła chwila od ostatniego wpisu. Wiele się zmieniło, mimo, że nie zmieniło się nic. Jestem, gdzie byłem. Ale mniej wkurwiony. Znaczy szczęśliwy? Może. Może też czegoś brakuje do pełni szczęścia. A może znowu wydziwiam. Żyć trzeba tu i teraz. A tu i teraz, bywa ostatnio chwilami bardzo dobre dla mnie. Czasem zdarza się dostać od losu więcej, niż się chciało, czy oczekiwało. Tylko co zrobić z tym darem? Spalić cały świat, żeby móc się cieszyć bez żadnych przeszkód? Czy cieszyć się ukradkiem, gdy nikt nie patrzy? Zdać się na Czas. On rozwiąże to sam. W końcu jest Bogiem. Choć i ja nim bywam. Jednak Czas ma o wiele większą moc. Na końcu, w taki, czy inny sposób zabierze dar od losu. Więc... Cieszmy się chwilą, póki trwa. I staram się to robić. A co z blogiem? Już teraz wygląda na opuszczony. Bo... Przestał być odskocznią. Moje teksty czytają ludzie z mojego otoczenia. Obrażają się, komentują, pytają... A miało nie być personalnie. Teraz moje teksty bywają formą listu, który każda osoba c